ul. Prymasa Tysiąclecia/ Kasprzaka
Do filmu ,,Nie lubię poniedziałku" mam stosunek bardzo emocjonalny. Towarzyszył mi w czasie wielu lepszych i gorszych wieczorów od początku mojego pobytu w Warszawie i za każdym razem, kiedy na ekranie pojawiały się kolejne sceny, kolejne miejsca i bohaterowie, uświadamiałam sobie, że patrzę na ten film inaczej. Nie tylko dlatego, że zgodnie z naturalną koleją rzeczy każdego dnia nabywałam nowe doświadczenia i stawałam się niejako inną osobą, patrzącą na świat z odmiennej perspektywy niż dnia poprzedniego, ale też, a może przede wszystkim dlatego, że coraz bardziej poznawałam Warszawę i coraz częściej odczuwałam przyjemne ciepło na sercu, patrząc na miejsca z filmu i rozpoznając w nich zmienione mniej lub bardziej okolice, które po czterdziestu siedmiu latach od nakręcenia ,,Nie lubię poniedziałku" oglądam często przez szybę autobusu albo w czasie spaceru. Jednym z takich miejsc była siedziba Maszynohurtu, w której Zbigniew Bączyk poszukiwał treblinek do kombajnów. Dziś, jak widać, to miejsce ulega diametralnej przemianie. Wszystko, co tworzymy kiedyś się rozpadnie i zostaną po tym gruzy, na których następne pokolenia zbudują swoją rzeczywistość...
Koniec rozdziału trzeciego.
Do filmu ,,Nie lubię poniedziałku" mam stosunek bardzo emocjonalny. Towarzyszył mi w czasie wielu lepszych i gorszych wieczorów od początku mojego pobytu w Warszawie i za każdym razem, kiedy na ekranie pojawiały się kolejne sceny, kolejne miejsca i bohaterowie, uświadamiałam sobie, że patrzę na ten film inaczej. Nie tylko dlatego, że zgodnie z naturalną koleją rzeczy każdego dnia nabywałam nowe doświadczenia i stawałam się niejako inną osobą, patrzącą na świat z odmiennej perspektywy niż dnia poprzedniego, ale też, a może przede wszystkim dlatego, że coraz bardziej poznawałam Warszawę i coraz częściej odczuwałam przyjemne ciepło na sercu, patrząc na miejsca z filmu i rozpoznając w nich zmienione mniej lub bardziej okolice, które po czterdziestu siedmiu latach od nakręcenia ,,Nie lubię poniedziałku" oglądam często przez szybę autobusu albo w czasie spaceru. Jednym z takich miejsc była siedziba Maszynohurtu, w której Zbigniew Bączyk poszukiwał treblinek do kombajnów. Dziś, jak widać, to miejsce ulega diametralnej przemianie. Wszystko, co tworzymy kiedyś się rozpadnie i zostaną po tym gruzy, na których następne pokolenia zbudują swoją rzeczywistość...
Koniec rozdziału trzeciego.
Komentarze
Prześlij komentarz